Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie tłumacząc się więcej, przystąpiła do swojego pana.
— Gotujcie się do drogi! — rzekła wesoło. — Do jutra rana, ja okup zapłacę...
To mówiąc chwyciła zasłonę, pas ścisnęła i wybiegła drzwi za sobą zamykając z hałasem.
Od rana dla wygody przeodziała się znów po kobiecemu i pięknie jej z tem było...
Henryk Otyły wstał.
— Szatan nie baba — rzekł, — ale żeby w Lignicy dla was tysiąc grzywien znalazła! — wierzyć mi się nie chce.