Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musiał zastawiać — nasiadł się na synowca Henryka Wrocławskiego, aby mu odebrać jego dzielnicę.
Zawsze się koło niego niemieckich łotrów a zbójów kręciły gromady. Wypatrzono chwilę, gdy spokojnie Henryk w Jelczy siedział w nieobronnym dworze, nasłał nań Rogatka zgraję, która wywlókłszy z łóżka synowca, zawiozła go do Lehnia i tam posadzono w więzieniu. Rogatka zaklął się, że go nie puści, aż mu ziem nie odda, które w spadku po Władysławie Biskupie zagarnął.
Na wieść o gwałcie tym i zdradzie, wszyscy książęta powinowaci ruszyli się w obronie uciemiężonego Henryka. Szedł krakowski Pudyk, szedł z Kalisza Pobożny, Konrad z Głogowa, Władysław z Opola, musiał i Przemko z niemi.
Jak z jednej strony siły wielkie gromadziły się przeciw Rogatce, tak i on nie spał. Syna Henryka w pomoc wziąwszy, naściągał Miśnian, Szwabów, Bawarów, Niemców różnego rodu. —
Brandeburczyk też z sasami swemi iść mu miał z posiłkiem, ale wziąwszy od Wrocławian pieniądze został w domu.
Przemko razem ze stryjem ochoczo ruszył na wyprawę. Z żoną ledwie się pożegnał, ale Mina puszczać go nie chciała, łając, że w cudze sprawy się mięsza i przeciw niemcom idzie. Nic to