Ta strona została uwierzytelniona.
XVII.
NIEULĘKNIONY.
Słońce wstało łzą krwawą zlane mając lice
I niebo czarne, groźną wróży nawałnicę.
Na wozie wiatrów obłok od północy płynie
A chmur seciny, jego nieznużeni gońce,
W ciemne zasłony kryją zakrwiawione słońce
I resztę światła niebios wydarły dolinie.
Na górach, które siwe wierzchołki wyniosły
Nad świata burze i pogody świata,
Wiry śniegów żeglują powietrznemi wiosły
Jak powiewna skał dzikich wzlatujące szata.