Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeśli na każdéj z gwiazdek jest jedna szczęśliwa,
Ach! jak szczęśliwych jest wiele.
Te gwiazdy — luby! wszakże to są światy?
Wszak tam po śmierci — za cóż umrzeć trzeba!
Długiego szczęścia zmordowana laty,
Dusza poleci szukać sobie nieba!
Lecz na co umrzeć, kiedy żyć tak miło?


On.

Prędkoby się to życie na ziemi sprzykrzyło!
Lecz gdyśmy razem, kiedy noc szczęśliwa
Chwilę skradzionéj roskoszy pokrywa,
Na co o niebie wspominać i grobie?
Przyszłość i niebo — Paćjenco przy tobie!
Są prawda chwile —


Ona.

Nieraz chwile były!
Bóg karał życiem, umrzeć nie dał siły,
Był czas, gdy łzami znaczyłam dzień cały,
Kiedy łzy tylko w nocy mię czekały.
Lecz dziś to wszystko, zginęło na wieki —
Odtąd jak ciebie widzę, jak cię kocham skrycie,
Kochając ciebie, pokochałam życie,
I łzy tylko radości znają te powieki.


On.

O! czemuż prędzéj los nas nie połączył!
Tyle smutków znieść kazał, tyle łez wysączył,