Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej do planów swych wojennych potrzebujesz. Dla fantazyi osobistej nie możesz przecie poświęcić wielkiej myśli.
Król dał znak, iż tego czynić nie zamierza.
— Zachowajże się względem żony tak, aby przynajmniej publicznie się obrażoną nie czuła — mówił dalej Kazanowski. — Wojna przeciwko poganom jest dla ciebie myślą główną, twojego życia uwieńczeniem, możnaż dla jakiejś płochej plotki ją poświęcać?
Władysław słuchał z głową spuszczoną.
— Nic się nie stało — rzekł zakłopotany — czegoby wytłumaczyć nie można. Jestem chory, wszyscy widzą, że chory jestem. Jutro się zmuszę do uroczystego festynu w wielkiej sali, królowę posadzę przy sobie, wszystkiemu stanie się zadość.
Zapewnieniem tem marszałek nie zdawał się zaspokojonym.
— Pozory przynajmniej — rzekł — dla czci i godności królewskiego domu twojego ocalić potrzeba. Ludzie już i tak złośliwe plotki siać będą. To co padnie na królowę, odbije się na tobie.
Odepchnąć jej nie możesz, sama polityka ci tego uczynić nie dozwala, należy więc zamknąć usta oszczercom.
Król słuchał nauki milczący.
— To co się stało, choć z trudnością, da się naprawić, ujmując posłowę p. de Guebriant,