Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/158

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    bawi u Amandy, zwrócił się do pustej sypialni, aby tam oczekiwać na niego.
    Nie widząc go przychodzącego, łatwo się było domyśleć Władysławowi, iż znajdzie go na pokojach Nie mógł się bowiem oddalić najlepszy z przyjaciół króla, po tym dniu tak wielkiego znaczenia, nie rozmówiwszy z nim. Władysław potrzebował wynurzyć się przed nim.
    Znalazł go, powracając, smutnie zamyślonego w krześle, w sypialni swojej Król natychmiast się rozebrał i położył, wszystkich aż do Paca odprawiwszy; paziowie tylko w antykamerze pozostali, w której nocować byli zwykli.
    Z pewną trwogą spojrzał król na Kazanowskiego.
    — Ciężki ten dla mnie dzień skończony nareście — odezwał się Władysław — wydał mi się długim jak wieki.
    — I długo, długo — rzekł Kazanowski — pozostanie w pamięci. Skutki jego nieobrachowane.
    — Owszem — przerwał Władysław gorąco — obrachowałem je ściśle i nie uczyniłem kroku jednego bez namysłu. Potrzebowałem otwarcie dać poznać królowej, iż zawiodłem się na niej.
    Kazanowski ruszył ramionami.
    — Jest-że w tem jej wina? — odezwał się zimno. — Potwarz jaką na nią rzucono, ani może