Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale on do spraw politycznych niechętnie się mięszał.
W duszy był przeciwny wszystkiemu co spokojne, pańskie, wspaniałe i wygodne życie mogło zamącić.
Wyrzucał przyjacielowi królowi tę ambicyę nienasyconą.
Lecz w królu było dwóch ludzi: jeden, który się godził doskonale z sybarytą Adasiem, drugi, który potrzebował chwały, wielkości, blasku.
Królowa jechała już do Polski. Przychodziły ciągłe wiadomości o niej i o pani posłowej marszałkowej de Guibriant, która dodaną była od króla Maryi Ludwice i towarzyszyła jej do Warszawy. Wszędzie po drodze przyjmowano ją z należnemi honorami, i w Polsce też sposobiono się na wspaniałe powitanie.
Niektórzy z panów wedle tradycyi już gotowali pułki całe, oddziały, seciny i półsetki ludzi różnych broni, strojnych i zbrojnych przepysznie dla wystąpienia z nimi. Jedni po drodze, inni w Warszawie mieli ja potykać.
Król w początkach miał na spotkanie wyjeżdżać do Gdańska, czyniono ku temu przygotowania, ale podagra go trzymała w łóżku, a przynajmniej o dłuższej podróży zimą myśleć nie dozwalała.
Niecierpliwy też w początkach widzenia za-