Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szlachecku szafarz popisywać się ze znajomością kolligacyj i wyrwało mu się, iż w Krakowskiem dawniej wiedział o Płazównie, która była za Wierzbiętą.
Płaza, o którego matce mowa była, na razie oniemiał i nic nie rzekł, obiecując sobie później lepiej Bieleckiego wybadać.
Tymczasem się i w rynku znaleźli, w którym na rogu stała kamienica pana szafarza, a on na nią z dumą okazywał, bo należała do najpiękniejszych.
Jako się nigdy chudzi pachołkowie bezkarnie o panów nie ocierają aby ich nie naśladowali, tak i Bielecki w swej mierze i wedle przemożności kamienicę stroił i wytworny jej pozór się starał nadać.
Lecz naprzód ratusz zwracał tu oczy, który mieszczaństwo sumptem wielkim przyozdobiło, korzystając właśnie z tego, iż Kazanowscy i Ossoliński różnych mistrzów z zagranicy do budowli sprowadzali.
Wieża ratuszowa świeżo przebudowana i pomalowana, dosyć się foremnie oczom stawiła zakończona u góry dachem zielonym, którego kształt ówcześni ludzie do czapki czerkieskiej porównywali. Niżej trochę cztery bastyoniki ze śpiczastemi daszkami kształtnie były przyczepione. U góry otaczał ją ganek z balasami dla trębaczów, którzy ztąd hejnały i hasła w pewnych godzi-