Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za chwilę, zatrzymała się kareta przed gankiem, wysiadł z niej młody mężczyzna.
— Przejeżdżając tędy, nie mogliśmy nie wstąpić z żoną —
Był to Adolf syn Prezesowéj, a za nim wysiadła — Natalja, Jego żona. Wszedłszy na ganek obejrzała się dopiéro i spostrzegła Stanisława.
Drugim szybkim rzutem oka trafiła, jakby przeczuła jéj bytność, na Matyldę i wolniéj odetchnęła —
— A! Staś! zawołał Adolf — Patrz Nataljo, wszakto Stanisław!
On się ukłonił i prezentował nowo przybyłych żonie Piérwsze chwile rozmowy, były przykre dla wszystkich, ale powoli nabrali odwagi, któréj im dodała Matylda, niewiedząca o niczém i witajaca w nowo przybyłych, znajomych tylko i sąsiadów wuja i męża.
Niepodobna było okazać Natalij, co się w jéj wzburzoném działo sercu, ona dotąd karmiła swoją poetyczną miłość dla Stanisława, i gniéw razem ku niemu; nieprzywykła udawać, grać musiała wesołość i