Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jéj napróżnobyś szukał tego pana, zniknął jak w wodę wpadł, na kwatérze go niéma, wyjechał. Czasami, zdaje ci się że go poznajesz zdaleka, ale zaraz niknie ci z oczów. Zmuszony jesteś wyjechać — i wszystko się skończyło, bo na twoje listy nie odpisze ci nigdy, a przyjaciół co się w twojém imieniu dopominać będą, zbędzie zapewnienieniem że ten interes sam z tobą ukończy —
Na wyborach także plac popisów utracjuszów, co często bardzo w kilku miesiącach dorwawszy się majątku, potrafią go zmarnować, nie jadąc za granicę, nie fatygując się nawet do stolicy. Nigdzie myślę, niéma tylu utracjuszów co u nas, a winą temu jest wychowanie młodzieży, nieukazujące jéj żadnego celu, nie uspasabiające do niczego wyłącznie, niedające im zajęcia wyłącznego, co by umysł młody i wyobraźnią odwróciło od szału namiętnego. Wychodząc ze szkół, z uniwersytetu, syn obywatelski, niéma przed sobą wyznaczonéj drogi nie jest specjalnie niczém, umié po trochu wszystkiego, wistocie nic prawie i nie mogąc się wziąść do niczego, zaczyna co nazywają