Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stracić się, połykać nieprzyjemności, narażać się ludziom — A mnie to na co? A gdy kto powié Zrobisz to WPan dla powiatu. —
Daj mnie WPan pokój! Czy to niéma ludzi, czy to ja jeden. Ja mam familją, dzieci, żonę.
Ale panie! piérwsza kraj i obowiązki obywatela, zdaje mi się.
Piérwsze u mnie dzieci, panie i obowiązki ojca. —
Jedni jadą na wybory dla zabawienia się, drudzy dla zobaczenia z ludźmi, inni dla intrygowania przeciw nieprzyjaznym, inni dla upieczenia swoich interessów przy jednym ogniu, a najwięcéj z konieczności.
Bardzo wielu, jak tylko się czém złożyć mogą i nie jechać, powstają w domu, a gdy wyjeżdżający pytają. —
Czemuż nie jedziecie?
Daj mnie pokój. Ja mam gospodarstwo, interesa! Co mnie tam wasze wybory! wybierzcie sobie kogo chcecie, mnie to wszystko jedno! Co mnie o tém myśléć.
Jednakże, to dobro powszechne, interes ogólny. —