Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie, o domu, o dziécku? kochał że co kiedy? — Silniéjszéj, cnotliwszéj trzeba było kobiéty, żeby wytrzymała w takiém pożyciu i nie wyciągała rąk ku obcym, nie poprosiła ich o to uczucie tak upragnione, którego za nic nie mógł jéj dać, ten co je obowiązany był podzielać — Ja musiałam upaść, a Bóg mi może przebaczy — Jemu innéj potrzeba było kobiéty — mnie innego męża. Stało się i życie nie wróci — nie wróci —! I nic nie wróci — dodała — wszystko minęło, mignęło i znikło — Smutne życie —! smutna śmierć — Sama jedna, zawsze sama! nawet teraz!!
Łzy popłynęły jéj z oczów, schyliła się na chustkę i płakała —