Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— List mój nie oddany — Hrabina przysłała żebym dziś do niéj przyjechał.
— Cóż myślisz zrobić?
— Co radzisz?
— Nie jechać, odpisać — rzekł August.
— Niepodobna! zawołał Staś, niepodobna! Muszę ją widziéć raz jeszcze —
— Rób że sobie co chcesz, odpowiedział nieukontentowany August, a nie pytaj się mnie o radę. Cóż się stało z listem.
— Służący się upił, nieoddał go i został z nim w Dubnie.
Obydwa zamilkli i chwilę przykrego milczenia myśleli każdy z osobna, co Stasiowi zrobić należało. Staś wyrywał się jechać, August mu dowodził, że aby przygotować Hrabinę, powinien był odpisać jéj tylko, zimniéj jak zwykle i nie stawić się na wezwanie. Tym czasem służący z odpowiedzią odjechał, a trochę wypocząwszy Stanisław wybrał się do Hrabinéj.
Już miał wsiadać, kiedy go jeszcze wstrzymał August.