Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

służy, męczę się waszemi zabawami, od tego choruję — Pojadę lepiéj.
Comme il vous plaira.
— A ty Hrabio?
— A ja, zostanę — do końca zapust. Prezes ma dobrą kuchnią — Powrócę do was z postem — bo myślę, że i pan Stanisław jedzie? spytał.
— Jadę, ale do domu i to niewiém, czy jutro jeszcze.
Hrabina spójrzała na niego zdziwiona.
— Ale pan jedziesz ze mną — potrzebuję kogoś w drodze, jestem słaba, juściż mnie tak nie opuścisz pan —
— Skoro pani rozkaże —
— A! ja tylko proszę —
Staś się skłonił, a Hrabia bębniąc palcam po stoliku dodał.
— Kupiłeś tam co do jedzenia w Kijowie? choć konfekty przynajmniéj?
— Zdaje mi się że je mamy —
— Jak to, nie jesteś tego pewny?