Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wielkich włości, młodą, piękną i swobodną, oddała resztę życia, opłakiwaniu swéj straty, którą czuła do zgonu. Ona założyła kościół i klasztor w miasteczku sąsiedniém, szpitalów kilka i siostrom miłosierdzia nadała znaczny fundusz. Takiéj cnoty, takiego poświęcenia już nie widać na świecie. — Tamta druga małżonka Wojewody, co go widać na prawo w karmazynowéj z sobolami szubie; w jego niebytności napadnięta w zamku przez Tatarów, mężnie im się obroniła, w mniszéj sukni, z krzyżem w ręku, stanąwszy na blankach i dodając odwagi załodze. Ranna w prawe ramię, nie zeszła z murów, póki się nieprzyjaciel nie cofnął.
A ci brodaci, żelazem okuci, poważni mężowie, ileż to razy kraj ratowali radą, majątkiem, krwią swoją nawet.
W tym długim szeregu pięknych twarzy, niéma jednéj, coby przypominała plamę, coby mogła wnuka zawstydzić, wszyscy oni wychowali się ssąc cnotę z piersi matek, z surowych ust ojców, z przykładu naddziadów — Pradziadowie ich w niebie wyprosili wnukom cnotę u Boga, a śmierć tym, co imie splamić