Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dworki biédnéj ślachty, po wielu gradobiciach posyłał zapomogę chłopom! I nie czynił tego z próżności, bo często ten tylko o dobrodziejstwie wiedział, kto doświadczał, a o dobroczyńcy nikt i on nawet. Na prawy charakter Xięcia, każdy się chętnie zdaje w rozsądzeniu najzawikłańszéj trudności; śpieszą do niego zwaśnieni, aby ich pogodził, processujący się, aby ich rozsądził. A Xiąże nikomu nieodmawia swojéj rady, często najmozolniejszéj podejmuje się pracy, wartuje dokumenta, rozpoznaje zawikłane interessa i gdy da swoje zdanie, nikt nie stanie przeciw niemu; każdy uczuwszy sprawiedliwość, choćby przeciw niemu było wyrzeczone, przyjmuje je.
Po Mszy Świętej i odśpiéwaniu Pod twoją Obronę przed ołtarzem Bogarodzicy, ruszyli się wszyscy z kaplicy. August i Staś czekali Xięztwa we drzwiach; ujrzawszy ich pośpieszył Xiążę, powitać znanego mu Augusta i prezentowanego Stasia. Nadeszła Xiężna pani i z uśmiéchem łagodnym, pytała zaraz nowych gości, czy dawno przybyli, czy im czém służyć nie można.