Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na twojém miejscu, potrzeba właśnie rezolucij, silnéj woli i odwagi. Nie powiadam żeby to było łatwe, ale to jest konieczne. Pojmuję twoje położenie, żal mi cię bardzo mój Stasiu; ale jesteś mężczyzną —
— Prawdziwie wujaszku, mówisz cóś jak kobiéty, co chcą dodać odwagi, któréj same nie mają i powtarzają nieustannie drżąc ze strachu — Jesteś pan mężczyzną. Jak gdyby biédny mężczyzna, nic nie czuł, i powinien był nic nie czuć — Przyznaj wujaszku, że niechciałbyś być na mojém miejscu i wyrabiać w sobie téj tak potrzebnéj odwagi —?
— O! nie przeczę! rzekł August — to téż widzisz żem urządził sobie życie, aby niepotrzebować zbiérać się na wielką odwagę nigdy, aby niedoznawać wielkich wstrząśnień. Za to niémam téż w życiu wielkich uroczystych chwil szczęścia — Jedno za drugie, jam kontent z mojego udziału; i ty powinieneś się kontentować swoim. Chciałeś tych złotych chwil, co się okupują łzami i cierpieniem, miałeś je i miéć będziesz, ale pamiętaj, zawsze tak jak dzisiaj, po krótkiém omamieniu, nastąpi smutek, żal, niepokój. —