Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ją, że ją kochasz, wywołałeś miłość z jéj biédnego serca i przekonywasz się, że tamto nie była miłość prawdziwa. Cóż, jeśli tak znowu będzie i mnie spotka zawód, jaki ją spotyka?
— Masz pani prawo — mówić mi to, odpowiedział Staś z boleścią — Jestem winien, ale nicże się nie może przebaczyć młodości, téj tęsknéj, niepohamowanej potrzebie kochania, która każe gasić pragnienie serca piérwszą wodą jaką się spotka na życia drodze — A gdy późniéj człek znajdzie czystą krynicę nie śmié już jéj tknąć zwalanemi usty? Pomyśl pani, czyż za to odpychać trzeba i karać tak srodze?
— O! ja pana ani odpycham, ani karzę, odpowiedziała Natalja, jesteśmy przyjaciółmi, mogę to wyznać przed panem, jak przed bratem — Ja pojmuję, co to jest pragnienie młodości, pragnienie młodego serca — ja wymawiam cię całą duszą — Ale mogęż ci uwierzyć, mogęż całą moją przyszłość może za jedno oddać słowo, niepoparte niczém?