Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o niéj; to płakał na swoje więzy i dumał jakby je zerwać. Nie mógł a chciałby się był na obie podzielić — Jednakże w krótce, zwyciężyła Natalja, co dzień Julja ciemniéj mu się przypominała, wszystko co o niéj słyszał niekorzystnego, jéj życie przeszłe, jéj błędy, przychodziły mu na pamięć — Słowa słyszane od Augusta, uwagi nad związkiem tym bez przyszłości, bez imienia przez świat nieuznanym, snuły mu się po głowie — Potrzeba zerwać — muszę zerwać — powiadał.
To znów widział Julją nieszczęśliwą, obłąkaną, płaczącą, w rozpaczy, bez pociechy w życiu z człowiekiem bez czci i wiary, zwiędłą, wybladłą, spłakaną i wyrzucającą mu jego niewiarę — I zatrzymywała się miłość uchodząca na litości tylko. Kto wié, może już całe jego przywiązanie, było tylko czcią przeszłości, wspomnieniem, litości skutkiem — może ono było tylko cieniem dawnego przywiązania? To pewna, że straciło na sile, na ogniu i codzień stawało się podobniejszém zgryzocie sumienia. Natomiast miłość ku Natalij rosła w siły i Staś wiedział o tém, czuł to bardzo, choć sam się oszukiwał, sam sobie