Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sztornego, spoglądał na niebieski Dniepr i dalekie obszary swéj rodzinnéj ziemi. —
Tak dumał Staś, wychodząc z drugiéj pieczary — I co za różnica świata żywego, od zmarłego, dodał, jak ogromna różnica nas od nich!
Wtem August wziął go za rękę i pociągnął za sobą. Byli właśnie we wrotach Ławry, u których stały kilka kobiét.
— Przedstawiam pani mojego siostrzeńca, pana Stanisława N. —
Staś się obudził i ukłonił.
Przed nim, średniego wieku kobiéta stała z uśmiéchającą się twarzą, przy niéj młodziuchna, wysmukła, lekka, piękna jak cóś idealnego, z czarnemi oczyma, czarnemi długiemi rzęsami przyćmionemi, z smętkiem wyrytym na twarzy dziewica. Strój obu kobiét powiadał o ich zamożności, sześciokonny u wrót stojący powóz, do którego siadać miały zaświadczał o niéj lepiéj jeszcze.
Kobiéty zaledwie kilka słów przemówiwszy, siadły do powozu, konie ruszyły i pokłusowały na Pieczerskie.