Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyższającym tłumie przybyłych; ale za to, gdy wszyscy odjechali, co za pustynia, ten ożywiony wprzódy padół, jak smutnie obumiéra miasto, jak znać na niém, że ludność nieodpowiada obszérności; jak szeroko i wygodnie mieszczaninowi, któren przed chwilą nie wiedział co z sobą zrobić i w jaki kątek przed tym napływem się schować.
Na padół zbiega się całe życie Kijowa w czasie kontraktów, sercem padołu jest sala kontraktowa, ciemna, wielka, kolumnami otoczona sala, zawieszona, zarzucona, nabita sklepami, sklepikami, które zasłaniają okna, maskują drzwi, utrudniają przejście — Trudno się w niéj, we dnie nawet rozpoznać, cóż dopiéro towary! — U wejścia jeszcze masz sklepy, całe wschody wiodące na górę, uwieszone obrazkami i tak aż do drugiéj sali koncertowéj w któréj Włoch znowu przyczepił jeszcze swój zbiór sztychów, nieodmiennie odznaczający się zawsze Vernetowskiemi Napoleonami i pięciu wizerunkami Świętych.
Czego tu dostać nie można, niewychodząc z sali, począwszy od majątku, aż do