Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bujesz spoczynku, po tylu wzruszeniach, wieczorem zobaczemy się znowu.
I ucałował ją w rękę, a ona go w czoło, a z objęcia puścić go długo nie chciała —
— Tyś jeden mnie kochał, czemuż, lepiéj ci się za to wywdzięczyć nie mogę — Niezapominaj —
Staś odjechał do domu, ale złamany i zbity sceną, któréj był świadkiem, wzruszeniami jakich doświadczył — August napróżno chciał się go dopytywać, ledwie na nim kilka słów wymógł i to mało znaczących — Posłał po Prądnickiego którego przeznaczał na plenipotenta Hrabinie, i z listem wyprawił go do niéj; sam nająwszy sanki, wyjechał za miasto traktem Warkowickim, aby się namyślić nad nią, nad sobą i uspokoić nieco.
Hrabia po śniadaniu, w pół pijany, z cygarem w ustach, cały ziejący winem, głupszy niż kiedykolwiek zajechał przed dom, około godziny trzeciéj i wprost wszedł do pokoju Julij. Ona siedziała spokojna w oknie, przed nią otwarta xiążka, któréj nie czy-