Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiono bowiem nie daléj jak w drugim pokoju, że Alfred ukąsił za nos Sędziego, a Sędzia wyrwał włosy Alfredowi — Ślachta nasrożyła się, przybrała postawę bojową, panowie minę drwiącą.
Wszystko to musiało bawić Stasia, który obojętnym pozostał widzem i po zakroju miarkował, że się rzecz cała skończy na hałasie i gadaninie.
Po chwilce zamięszania, która krótko trwała, taniec przerwany na nowo się rozpoczął, mężczyzni usiedli do gry i rozumowana analiza waśni została przy tych tylko paniach, które były skazane na siedzenie na kanapie przez cały wieczór z lornetką w ręku, wachlarzem, a zazdrością w sercu.
Pułkownikowa jako gospodyni domu była w rozpaczy; zaklinała wszystkich kogo spotykała, aby nierozgłaszali tego, niespokojna biegała od jednego do drugiego, uśmiéchała się milutko, prosiła. Z szczególną troskliwością, nadskakiwaniem była mianowicie dla znanych plotkarzy, co to broń Boże, z czyjego domu wyjdą nieukontentowani przyjęciem, jadłem, napojem, miejscem jakie im u stołu dano,