Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szaniem poszło pomięszanie żony i jedynego dziecka. Wstrząśnienie to nawet dało się uczuć na twarzy Miss Jenny guwernantki; mającéj serce czułe, przejmujące się troskami otaczających ją osób.
Staś który porozumiał łatwo, co się działo, jeden na przekor wszystkim wesół był i ożywiony. Zachwycał się poduszkami panny Adelaidy i erudycją Marszałka, rozpytywał się o ogród angielski, któren od razu poznał z okna patrząc, po kołkach stojących wielkiemi partiami na tak zwanym trawniku, pił, jadł i śmiał się z każdego nawet konceptu xiążęcego.
Biedny Xiąże dodawał sobie odwagi dowcipując, bo w sercu miał jéj niewiele. Tego dnia miał się los jego rozwiązać, grał banko: a w okolicy niebyło już panny bogatéj, od któréj by grzecznego odmówienia, miéjscowym językiem harbuzem zwanego, nie odebrał. Drżał myśląc, że i tu go może spotkać; oklepana formuła.
— Wielce dla nas zaszczytném jest żądanie W. X. Mości, ale — i t. d. Bał się strasznie tego — ale —