Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naście lat, pracowałem, jeszcze to nawet, ściśle biorąc, nie skończone. —
— Ale prześliczne, rzekł Staś —
— Byłeś pan za granicą, et pourtant, rzekł trochę dumnie Hrabia — c’est comme à l’etranger.
Zupełnie —
— A gdybyś pan widział gospodarstwo — starałem się o zdatnego człowieka — zaprowadziłem płodozmienne, owce, gorzelnią, olejarnią — Rujnuję się na te ulepszenia, to moja passja. Et puis, nie tracę nawet na tém, owszem, owszem, dodał prędko, cela rapporte, cela rapporte, beaucoup. Mam dodał po chwili, parę tysięcy dusz na pobereżu — eh bien! złota ziemia, wielki gmach majątku, a w proporcją mniéjsza intrata.
Goście milczeli, bo cóż mieli mówić —
— Teraz, rzekł ciągle wywodząc w pole pan Hrabia — jużem tak urządził moje interesa, że spodziéwam się siedziéć tylko spokojnie i używać. —
Goście spojrzeli po sobie ukradkiem. Boczne drzwi się otworzyły, i weszła JW. Hrabina.