Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puste dziś, bez ruin nawet, ożywiono, jakby na szyderstwo, altanką chińską!!!
Wejdźmy wewnątrz pałacu: Sień ostawiona mnóstwem kwiatów, wazonami drzew pomarańczowych, cytrynowych, laurowych, któremi i wschody wiodące na górę ubrano. Na górze salony, apartamenta państwa, na dole gościnne, kilku osób familij, służby i Pana Marszałka Dworu. Na Wołyniu bowiem, nawet najmniéj liczne dwory składające się z kilku kuchtów i kilku posługaczy niezgrabnych, nie obchodzą się bez Marszałka, którego tytułem ozdobiony jest najczęściéj, starszy tylko sługa. W chwili gdy się ta powieść poczyna, lokaje w szafirowéj liberij z srébrnemi herbowemi guzikami, siedzą jedni w sieni na dole, drudzy czatują odgłosu dzwonka w przedpokoju na górze.
Wróćmy do górnego salonu, w którym porzuciliśmy naszych bohatérów; lecz rzućmy jeszcze okiem na salon; będziemy potém jak w domu. Trzy parapety wychodzą z niego na balkon z którego widok na ogród, staw, stare wały zamczyska i okolicę, między zielonemi pagórkami, ożywioną gdzie niegdzie wioską