Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musi, zamiast pamiętać, że obowiązki i ofiary, nie są ciężarami, są zapłatą prawie, są podaną dla zasługi sposobnością. —
„Napróżno autorka stara się pokryć, to widoczne usposobienie, pozorami uczuć religijnych, nikogo to nie oszuka. —
Są uczucia, które przyzwoitość nawet sama, zabrania na jaw obnażone pokazywać każdemu; tém bardziéj kobiécie, tém bardziéj żonie i matce; — bo wprzód ona kobiétą i przeznaczoną była na żonę i matkę, niż na poetę.“ —
— To fałsz, zawrzał Tymek.
Zapewue że fałsz, rzekł Szatan, wiadomo że się poeci rodzą i nawet są na nich urodzajne i nieurodzajne wieki, teraźniejszy dość obfity, dla tego tanizna.
— O! nieznośnyś z twémi szyderstwy! odpowiedział Tymek — siadam odpisywać. —
— To jedno znaczy, co idźcie sobie za drzwi panowie, a za tém wnoszę pożegna-