Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciło się po głowie, jakby ochotka do pisania. — Począł tedy od napisania tragedij wiérszem, w pięciu aktach z prologiem, tragedij, jakie piszą wszyscy studenci w szóstéj klassie, kochając się w kuzynkach, lub ciotecznych swych siostrach.
Napisawszy tragedją (sam mi to najjaśniéj w świecie opowiadał) — wyobraził sobie, że zrobił fortunę, że mu za nią zapłacą ogromną summę, i przepisawszy ją na czysto, na papiérze złoto-brzeżnym, związawszy wstążką niebieską, jednego ranku puścił się do xięgarza. Było to w owych szczęśliwych czasach, o których i dziś z westchnieniem wspominają ci panowie, kiedy stary Z... za tłumaczenie tragedij, płacił Brodzińskiemu pięć czerwonych złotych, a poczciwy Brodziński rad był niewymownie z honorarjum. Dzieła czysto literackie naówczas nie miały wielkiego pokupu, i wydawano je, albo prenumeratą opieszałą, albo własnym kosztem, albo nie wy-