się na to wszyscy — natchnione jéj oblicze boskiém światłem jaśniało —
Karusia w téj chwili ruszyła ramionami, a Staś co się do niéj zbliżył, szepnął —
— A cóż, albo mu możesz wierzyć jeszcze?
On się w niéj kocha.
Karusia ruszyła ramiony, spójrzała na Stasia i dała mu jakiś tajemniczy znak palcem na ustach —
— Słowem, mówił Tymek, był to wieczór jedyny, niepamiętny, a co wzbudził zazdrości, co zawiści, ilu upokorzył, ilu niedawno wywyższonych, poniżył w oczach ludzi i własnych, czego nigdy nie przebaczą. Przygotowałem opis téj pamiętnéj uroczystości do następnego numeru mojego dziennika — Zobaczycie!
Zaczęto mówić między sobą — W tém drzwi Kawiarni otwarły się i jakaś figura zgarbiona we fraku jednym mimo chłodu, w zatłuszczonéj czapeczce watowanéj, na
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/066
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/41/PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzial_II_Tom_III.djvu/page66-591px-PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzial_II_Tom_III.djvu.jpg)