Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zobaczyć okna otwarte, poznać przechodzących ludzi — Tam w rogu domu, okno zamknięte, to okno pokoju Matyldy — Wiosna tak ciepła, tak piękna, powiew wiatru tak łagodny, dla czegóż ono zamknięte, zasłonione? To drugie obok, to okno pokoju dziecka i Staś nie pyta, dla czego széroko otwarte. Ptaszek wyleciał, klatkę odemknęli — Pusto! pusto! Na ganku nie widać ludzi, w dziedzińcu niéma ruchu, nigdzie śladów życia, jakby tu wszystko zamarło z tém dziécięciem co zeszło do grobu.
Już Stanisław wjechał w ulicę wiodącą do domu — a nikogo jeszcze znajomego nie spotkał. Na mostku stał u krynicy dziad z siwą brodą, który tam jałmużny prosił. Poruszony mimowolnie, rzucił mu Stanisław piéniądz, a stary schylając się — rzekł:
— Boże dopomóż!
W sam czas przychodziło życzenie, bo ciężki był powrót do domu, bo pełen wstydu,