Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakbym była szczęśliwą, gdybym piérwsza mogła, powitać to piękne zjawisko, ozwała się — gdybym ją mogła uprosić, aby u mnie słyszéć się dała. Sprosiłabym co mamy najznakomitszego na te gody literackie.
Staś dziękując się skłonił, Tymek aż poskoczył na krześle.
— Wybornie! wybornie! Jeśli tylko pani tak łaskawa, że się chcesz podjąć ją wprowadzić, zapoznać —
— Ale z duszy, z serca! żywo zawołała pani domu i jeśli o to chodzi, sama piérwsza krok zrobię, kiedy? zaraz? Bom gotowa choćby zaraz!
I spójrzała po gościach swoich, uśmiéchając się pół złośliwie, pół miluchno; a oczyma jéj błyskała ciekawość, ciekawość gorąca, niepohamowana, prawdziwie kobiéca.
— Ona tu sama będzie u pani — rzekł Staś po chwili, a wówczas wziąwszy ją pod swoją