Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W istocie to ciekawe — Cóż pisze? dopytywał się kapitan.
— Poezje, powieści, dramata, historją, filozofją — matematykę.
— Co u licha!
— To już żarty, przerwał Staś, tylko poezje i powieści.
— Słuchaj no kapitanie kochany, zmiłuj się nie rozgłaszaj wcześnie o tym siódmym czy ósmym cudzie rodzaju żeńskiego z piórem za uchem. Rachuję na effekt jaki niespodziane ukazanie się tego fenomenu uczyni.
Kapitan od niechcenia brał za kapelusz i czyścił go rękawem.
— Nie powiesz nikomu.
— Na co bym miał mówić.
— Do zobaczenia.
— Wybornie! zawołał Tymek po wyjściu kapitana, całe miasto będzie wiedziéć za godzinę o pani Natalji.
A teraz, wybacz, muszę do domu śpieszyć, tylko się z Karusią rozpłacę.