Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To wszystko jedno — dość że chce znajomości — z dziennikarzami, z paniami blue stockings jak ona i t. d.
— A wszystko to, my — to jest ja — ułatwić musiemy.
— Zgadłeś, ty Stasiu, bo masz stosunki, bo możesz łatwo!
— Wybornyś wujaszku i za tę nudną bieganinę, śmiészne panegiryki, prześlicznie mi się gryząc usta z kwaśną swoją minką ukłoni.
— Nie — otrzymasz przebaczenie, i nowa Corinna, z wysokości swéj sławy, nagrodzi cię wéjrzeniem.
— Jakiém Cezar Rzymski, nagradzał gladjatora z gracią umiérającego w Cyrku.
I staś począł się śmiać do rozpuku.
— To koniecznie wujaszku?
— Koniecznie, bo słowo dałem.
— Ale ja go nie dawałem.
— Tak jakbyś dał, bo ja za ciebie, juściż musisz być przynajmniéj grzeczny — a potém to zachodu nie wiele. Poczniesz wizyty