Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak dziwnie rozdarła się na wpół kilką słowy? Jestli to tylko gniéw i chęć zemsty?
Kto wié co bucha ogniem w kraterze wulkanu? Ja nie wiém — widzę ogień i zgaduję tylko.
To pewna, że Natalja nie jest szczęśliwa, macierzyństwo, miłość męża — nic jéj zaspokoić nie potrafiło. Chodzi smutna, myślą po obłokach goniąc, sercem po nieznanych krainach marzeń i duma i spodziéwa się! Czego? Nie wiém.
A co pomyśli głową, co jéj zabije w sercu, to na papiér, ten grób myśli i uczuć, na którym one schną i więdną i gniją jak trupy — wylewa. Potém czyta, potém poprawia wyraz swych myśli i uczuć i słucha dźwięku słów, co jéj mile brzmią w uszach swoją myślą, swojém czuciem — i powiada w duchu. To piękne! to piękne!
I ilekroć zabiło serce, ona nie położyła ręki na niém, aby je ukoić, ale przysłuchiwała się jego biciu, aby je malować. Bié-