Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/088

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Reklamą, kłamstwem, szarlatanerją! Nie chodzi o to żeby wiele było w Dzienniku, ale żeby się bardzo chwalić i złote góry obiecywać! Co do mnie, chcesz recenzij, krytyk? Jestem z powołania i organizacij krytyk, mów, a będzie spełniona wola twoja. Na ciebie koléj kapitanie.
Kapitan wstał, położył cygaro, strzepnął z poły surduta popiół i obracając się do przytomnych, tak mówił:
— Według mnie, nic tak nie usposabia publiczności, jak zręczne wzmianki o piśmie, drukowane i niedrukowane. Ja, czynię co mogę, gadam wszędzie i nieustannie o Dzienniku, uprosiłem dwóch redaktorów o wzmianki pochlebne, rozdałem dziesięć biletów. — Radźcie jak możecie.
Professor powstał z niecierpliwością, trąc okulary, odchrząknął. ruszył ramionami.
— Nie wiém, rzekł, czy słuchać mnie zechcecie, ale mam przekonanie, że jedno jest tylko, co może zbawić teraz Dziennik. Po-