Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bréj woli, z serca wysnuł, niektóre widocznie na zakaz robione, pośpiesznie, dość zimne tylko formy przedstawiały. Naszkicowane były śmiało, pośpiesznie, a jakby dla prędkiego pozbycia się ich, ale i w tych nawet dostrzegłeś trochę życia i uczucia; choć łatwo je było odróżnić od ulubionych utworów, con amore wykończonych, i tchnących namiętném przejęciem się przedmiotem. W téj dziwacznéj galerij — pokończonych, w pół skończonych, naszkicowanych ledwie, podmalowanych tylko i zapylonych a zapomnianych obrazów i obrazków, mało było portretów. — Kilka głów smutnych patrzyły z szranków, za pyłem jak za mgłą zasute. Reszta, były to sceny z historji świętéj i z pospolitego życia naszego kraju. Zdziwiło przybyłych, że tak nie wiele ujrzeli tu portretów, gdy zwykle u naszych malarzy to wyłączne prawie zatrudnienie i jedyna robota. Stali szepcząc, oglądali się i nie postępowali daléj. Młody malarz spostrzegł