chów, na te słowa wyrzeczone śmiało i stanowczo, pobladł i zmięszał się hulaka.
— Ale bo, ale bo, zaczął bąkać powoli, bo moja kochana Herszkowa, cóż ja z tobą zrobię!
Ona nawzajem teraz zdziwiła się odmianie jego głosu i miny.
— Co? rzekła, daj mi odzienie inne, ja się ochrzczę i będę twoją.
Tu znowu w głos się zaśmiał Pan Jan.
— Jak to?
— Albożeś nie mówił że mnie kochasz? Alboś mi na wszystkie twoje świętości nie przysięgał — Alboś mnie nie namawiał, żebym dom i męża opuściła? Masz mnie i musisz słowa dotrzymać.
To mówiąc zrzuciła perły z głowy. załużkę, chustki, i wołała o suknie inne.
Pan Jan osłupiał, i niewiedział co począć, wstydził się rady zasięgać u przyjaciół, nie pojmował jak sobie postąpić.
Ale nieco podbity zapałem żydówki, po-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ed/PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzia%C5%82_II_Tom_I.djvu/page174-569px-PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzia%C5%82_II_Tom_I.djvu.jpg)