więcéj, bo mniéj go kosztuje życie. Strawa dzienna, gdyby ją Izraelita chciał sobie dobiérać wytworniéj, kosztowała by go daleko więcéj, niż nas, bo w proporcją materjały są droższe, mięso koszerne, i wszelki koszer nie bez zachodu i pewnych obrzędów otrzymywane, drożéj się daleko płaćą niż pospolite.
Przybliżyli się do stołu. August poznał między żydami, znajomego sobie kupca i pozdrowił go.
Stary żyd oddał ukłon od niechcenia i jadł daléj. Nigdy żyd niéma tyle powagi, jak przy jedzeniu. Czuje on co czyni, a że spożywa miły grosz, dumny jest tą abnegacją, tą rozrzutnością swoją. Im kosztowniéjszą jé strawę, tém więcéj się nadyma i marszczy. I w istocie jest czego! Jeżli nie wierzycie, przypatrzcie się kiedy żydom siedzącym za stołem.
Gdy zjedli, usta otarli, miseczki pozabiérano, obrus ściągnięto i pomodlili się żydzi,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ed/PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzia%C5%82_II_Tom_I.djvu/page146-569px-PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Oddzia%C5%82_II_Tom_I.djvu.jpg)