Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jedne tylko piéniądze, używaniem się nie niszczą, gdy się ich roztropnie używa, rzekł August.
— A! nie mów mi pan tego, nie mów, odparł Marszałek! Co mnie te fabryki kosztują, co zakłady gospodarskie, a ile przynoszą! Obacz Wacpan rejestra!
— Niezechcesz ich pokazać?
— Owszem, ale się zdziwisz, jak to mało czyni potrąciwszy koszta utrzymania, opłaty oflicyalistów i t. d.
— Wieleż naprzykład?
— Gdyby i dwadzieścia procentów, to mało, rzekł Marszałek, piérwszy pożar co przyjdzie może wszystko zniszczyć.
— A assekuracja?
— To zbyt drogo kosztuje, wolę pilnować.
— Przy tak wielkich dochodach, mógłby się pan jednak zebrać na opłatę assekuracij.
Przy wielkich dochodach, odparł zimno