Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc — ręce zatarł i rozśmiał się wesoło Sobieski.
Narada była skończona — Pac nie mówił nic, przybity tem że sam jeden z ostrożnem swem zdaniem pozostał. Chwilę jeszcze zabawiwszy pod namiotem Sobieskiego, pożegnał go — siadł na koń i odjechał.
Rotmistrze też odebrawszy rozkazy, radzi z nich, gotowi wszyscy porozjeżdżali się do pułków swoich. Ostatni Jabłonowski w chwili pożegnania rzucił się w objęcia przyjacielowi. Uścisnęli się milczący ale pełni nadziei i ufności że jutro przynieść musiało zwycięztwo.
Po odejściu Jabłonowskiego Hetman przed obrazkiem N. Panny rzucił się na kolana i modlił krótko ale gorąco — wstał i zadumał się.
Przed oczyma jego stanął ten wymęczony nieszczęśliwy król, który tam gdzieś zdala konał miotany trwogą, bez pociechy — bez nadziei może... litość która w serce raz wstąpiła — odezwała się odżywiona.
— Winienem mu choćby ostatnią osłodzić chwilę — rzekł do siebie. Ze Lwowa piszą że dni jego policzone, jak żebym rad aby wiadomość o zwycięztwie jeszcze go przy życiu zastała.
Zawołał Koryckiego.
— Przygotujcie tak wszystko — rzekł, aby jutro — gdy Bóg da żyć — posłaniec najbystrzejszy do Lwowa był gotowy. Są rozstawione konie?
Dziś niepoślę już listów żadnych.. jutro..
Takim był przeddzień Chocimskiego zwycięztwa.
A we Lwowie? król leżał na łożu z którego już po Toltiniego odwiedzinach podnieść się nie mógł.