Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dząc sam co czyni powstrzymał konia. Sobieski jadący obok nie rychło dostrzegł co się działo, gdy nieco daléj odsunięty Kiełpsz podbiegł i chwycił króla w chwili gdy omdlały chylił się na bok i z konia mógł obalić.
Wysilał się napróżno aby utrzymać się na siodle i przemódz mdłość — musiano stanąć, otoczono go natychmiast, dwór pozeskakiwał z koni, i na rękach jego Michał znalazł się na ziemi. Nogi mu się zginały, ale mocując się nieco, potrafił na nich utrzymać. Wracała mu przytomność i pierwszem staraniem było odepchnąć sługi, a rękami sięgnąć po cugle konia. Lecz znalazł się tuż Braun, Hetman też z konia już zsiadłszy zbliżył się do niego z Jabłonowskim.
— N. Panie — wzruszony począł Sobieski — zbrodnią jest samobójstwo! My na to nie możemy dozwolić, abyś Wasza Królewska Mość wszystkim nam drogie życie swe, poświęcał nadaremnie...
— To było — to było, przemijające, chwilowe — pozwólcie, rzekł błagającym głosem Michał — już mdłość przeszła..
— Ale za chwilę powrócić może — odezwał się przystępujący Braun.
— Siadaj Wasza Królewska Mość do kolebki, nalegać począł Jabłonowski — i powracaj do dworu. Niepodobieństwem jest w takim stanie zdrowia myśleć o wojnie i o podróży nawet..
Królowi pod wrażeniem boleści duchowéj, zrobiło się słabo znowu, sparł się na ramieniu Kiełpsza, bledniejąc trupio — i z ust okrytych jakby pianą białą — wyrwało się nie wyraźne..
— Kamieniec!!