Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chał — nie chcę, nie wierzę temu. Miałżeby Pac dla własnego interesu narażać rzeczpospolitą, w chwili gdy całych jéj sił potrzebujemy aby nietylko odeprzeć turków ale odzyskać Kamieniec...
Kamieniec! — westchnął — tę perłę... tę jedyną twierdzę graniczną, ten klejnot, który mi zasnąć nie daje, którego strata dla mnie istnym cięży kamieniem... Pozostanie on w rękach niewiernych, to zapowiedź daleko większych późniéj strat i upokorzeń — Kamieniec!!...
Widząc ten wybuchający gwałtownie żal króla — Hela się wstrzymała...
— W. królewska Mość — rzekła po małym przestrachu — piszcie do Hetmana Paca ztąd jeszcze, mój mąż obmyśli posłańca, który to pismo zaniesie i doręczy... zaklnijcie go aby pośpieszał...
— Pisałem wczoraj, wysłałem list z Warszawy — westchnął król, sądzę że chyba zupełna niemożliwość utrzymała Litwę.
Kiełpsz stał u okna.
— N. panie — szepnął — Hetman Pac może zbyt wiele sobie obiecywał, nie zgromadził sił jakie mieć chciał i pod pozorem tym się ociąga — ale tu już nie prosić i zaklinać go, raczéj nakazać pod stratą łaski królewskiéj należy, aby niezwłocznie i pośpiesznie zdążał ku Glinianom...
Niespokojny Michał obrócił się oczyma szukając czegoś czy kogoś...
— Ks. Olszowski? — rzekł głosem poruszonym.
— List ja napisać mogę — przerwał Kiełpsz... przybliżając się do stolika,
— Dobrze — pisz go po swéj myśli — zawołał Mi-