Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/059

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Do ostateczności przywiedziony, złamany klęskami sromotnemi, — upokorzony traktatem w Buczaczu zawartym, Michał wycieńczony, znużony upadł na siłach...
    Około niego osnuwała się tym czasem sieć najobrzydliwszych knowań i spisków...
    Toltini, który potajemnie ciągle uczęszczał wieczorem do Prymasa, i zupełnie się z nim porozumiał... pracował teraz nad tem ażeby go zbliżyć do królowéj.
    Zdawało się to — niepodobieństwem.
    Kiełpsz, który czuwał tam gdzie się inni wcisnąć nie mogli, pierwszy pochwycił nić nowego spisku, którego doniosłości niepodobna było objąć, a nawet znaczenia wyrozumieć.
    Porozumienie Prymasa z królową zdawało się niepodobieństwem, nie ważnością — cóż bowiem mogło mieć na celu?
    Gdy po raz pierwszy Prażmowski zrana się ukazał na pokojach Eleonory, która go ze szczególnemi oznakami poszanowania przyjęła — doniesiono o tem natychmiast królowi.
    Michał pomyślał nad tem chwilę i nie dopatrzył w tem nic nad chętkę dokuczenia mu... Ramionami poruszywszy, — obojętnie to przyjął.
    Przy obiedzie królowa była promieniejąca, — zdawała się tryumfować.
    — Miałam przyjemność — odezwała się żywo — poznać dziś bliżéj i dłużéj rozmawiać z Arcybiskupem.
    Wiem o tem — rzekł król obojętnie.
    — Jest to człowiek spotwarzony — dodała... — Podobał mi się wielce, ma rozum, polityk i statysta niepospolity, ale tu — regułą jest ogólną, nie udolnych powoływać, a zdolnych odpychać...