Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyczką — i zarzuciła pytaniami. Kiełpsz nie wiedząc czemu to przypisać, niezmiernie był szczęśliwy.
— Możesz się pan teraz — rzekła — bardzo przysłużyć księżnie matce. Jesteśmy nawykłe z dawna wiedzieć o każdym kroku... księcia, nie, króla — a z zamku mało kto przychodzi, powinieneś parę razy w dzień przynosić nam wiadomości. Co pan masz tam do czynienia?
— Ja? — odparł Kiełpsz — a no, jestem tymczasowo dworzaninem pokojowym J. Królewskiéj Mości, a więc na rozkazy przez cały dzień, ale, jeżeli księżna każe ułożę się tak, abym mógł przychodzić.
— Zrób pan to — odezwała się Hela — jestem pewna, że i król wdzięczen będzie, bo i jemu tęskno być musi za matką, jak jéj za nim...
— Ale ja z tego najszczęśliwszym będę! — składając ręce zawołał Kiełpsz. — Dobrze! bardzo dobrze!!
Hela zbliżyła się cicho mu szepcząc.
— Ks. Gryzeldę najmniejsza rzecz obchodzi. Radaby wiedzieć jak król znosi to życie trudzące, do którego nie nawykł, kogo widuje, jak panowie są dla niego... Wszystko! wszystko!!
Ułożyła się więc, że na przyszłość pomiędzy kustodją, bliżéj położoną od zamku, a zamkiem, Kiełpsz miał być łącznikiem. Podjął się tego z wdzięcznością, bo się spodziewał pozyskać przez to względy Heli, w któréj coraz mocniéj czuł się rozkochanym.
Na pierwsze danie — nie miał wiele do przyniesienia. Na zamku jeszcze się układało dopiero do nowego życia. Dworscy Jana Kaźmirza starzy rozpierzchli, urzędnicy mniejsi dworu ściągali się dopominając posad dawnych i zajmując je po większéj części. Mi-