Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiśniowiecka słuchając bladła... nogi się pod nią zachwiały, upadła na krzesło.
— Rzecz jest najpewniejsza, wybrany i okrzyknięty jednogłośnie. Prymas ze swą partją się opierał, ale zmuszony został powrócić do szopy, aby go proklamować.
Hela, która wszedłszy słuchała i jak ściana stawała się bladą, wydała słaby okrzyk i na wznak upadła zemdlona.
Szczęściem turecka sofa, przy któréj stała, a na nią spadła głowa — zabezpieczyła od większego szwanku, a krzyk ściągnął z pokoju obok dziewczęta... Zebrzydowska też po krótkiem omdleniu natychmiast odzyskała zmysły, ale pozostała jak od pioruna rażoną.
Matka chciała się modlić, złożyła ręce, poruszyła ustami, odmówiły jéj posłuszeństwa. Hela też płakała zamiast się cieszyć. Nie było radości, ale niewypowiedziana troska i obawa przyszłości.
Ks. Fantoni nie umiał słów znaleźć, aby uspokoić i natchnąć męztwem. Ks. Gryzelda sercem matki widziała co czekało syna.
— Duch Jeremiego cieszyć się może — szeptała staruszka, łzy ciągle ocierając — ale biedny Michał padnie ofiarą. Tylu nieprzyjaciół, zazdrosnych tylu... a życzliwych gromadka tak mała...
— O to się nie ma co troszczyć — odparł kustosz — zmieni się to wszystko w oka mgnieniu i przyjaciele się znajdą i wrogi umilkną...
— Ale on sił nie ma po temu — szeptała matka i powtarzała: — Biedny Michał.
Zebrzydowska nie ma, oczyma jakby obłąkanemi bezmyślnie patrzyła w okno. Grzebała wszystkie swo-