Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednym jeden wódz który umiał kozaków gromić, i wrazić im trwogę, — mąż wielkiéj cnoty, powagi, surowości obyczaju, poświęcenia bez granic — zmarły bez zasłużonéj buławy, odarty z ogromnych posiadłości na Rusi, licho za ofiary wynagrodzony, zapłacony niewdzięcznością — który po sobie zostawił rodzinę prawie w ubóztwie. Syna na łasce dworu wychowującego się, wdowę łaską Lubomirskich i Zamojskich utrzymującą się w bardzo skromnym bycie.
Życiem ofiarnem ów Jeremi, o którym powiadano: calamitas patriae lamentatio Jeremiae — zarobił sobie tylko jedno — zazdrosnych i nieprzyjaciół.
Rycerstwo miłowało go i cenić umiało, bo go widziało na czele swojem nietylko wodzem ale żołnierzem, często bez zbroi, w prostym kaftanie rzucającym się na nieprzyjaciela.
Jako wódz miał on szczęście wielkie, jako człowiek obudzał zawiść i niechęci. Prawda że ani dworactwem, ani pochlebstwy serc sobie nie pozyskiwał. Był to mąż niezłomny... Jan Kaźmierz, którego jątrzono przeciwko niemu, poznawszy go lepiéj, już serce swe skłaniał, gdy przestrzeżono go, że Wiśniowiecki mu hetmaniąc, całą sławę i zasługę zwycięztw odbierze.
Wszystko czem go los dotknął, przeniósłszy ze stoicyzmem wielkiéj duszy, Jeremi boleć tylko musiał nad losem syna, który na łasce ludzi odumierał...
Opiekowano się nim dla tego wielkiego wspomnienia ojca... Książe Karol brat króla, królowa Marja Ludwika czuwali nad nim... na ostatek miał świętą niewiastę, matkę, w któréj żyłach płynęła krew wielkiego hetmana i kanclerza Zamojskiego.