Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

muelowi podarki przesyła, a nareście i wy bierzecie stronę Elżbiety przeciwko mnie...
August wysłuchał tej mowy cierpliwie, a Bona dodała jeszcze w końcu.
— Nawet tu, do Brześcia, jeszcze wysłali znowu posła z nowemi wymaganiami.
— Ale pozwól mi W. K. Mość powiedzieć — rzekł młody pan — iż domagania się te są słuszne.
Zmarszczyła się Bona i uderzyła o stół ręką.
— Tak już teraz sądzicie! tak — zawołała — a ja broniąc was od pożycia z niewiastą chorą, która i was może zakazić swoją chorobą, nie miałam słuszności?
— Królowa Elżbieta wcale nie jest chora.
— A zkądże o tem wiesz W. K. Mość, coś jej jedenaście miesięcy nie widział, gdy ja na nią codzień patrzę? — podchwyciła Bona. — Wyznajesz więc sam, że miałeś potajemne doniesienia, mnie nie wierząc.
— Nie potajemnie, ale jawnie świadczą o królowej ci, co ją też widywali ciągle —- rzekł August.
Bonie, widząc że jej syn nie ustępuje, łzy stanęły w oczach.
— Myślisz więc — wykrzyknęła — zgiąć się przed królem Ferdynandem i posłuszny rozkazom jego żonę zabrać? Słyszałam, żeś dla niej na zamku przygotował już pomieszczenie?