Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szą, mniej cierpiącą, odżywioną więcej niż się spodziewał.
Obok Elżbiety tylko jej piastunka i pozostałe cztery panny cały dwór składały.
Długą, rozwlekłą mową Włoch począł ją pozdrawiać, położył listy, oddał dwie szkatuły i w końcu oświadczył, że ponieważ dnia tego późno było, musiał rozmowę z królową do innego odłożyć, a oprócz tego i królowi Zygmuntowi i królowej Bonie oddać dla nich przeznaczone pisma.
Królowa spytała o zdrowie rodziców, wymieniono słów kilka i Włoch, gdy już zmierzchać zaczynało, usunął się, wprost zmierzając do ks. biskupa Samuela.
Znalazł swojego protektora i pośrednika zakłopotanym wielce.
— Spełniliście poselstwo wasze? — zapytał go wprowadzając do siebie Maciejowski — chwalcież Boga za to i nie drażnijcie złego!
— Ale ja mojego poselstwa zaledwie cząstkę spełniłem — odparł nizko się kłaniając Marsupin. — Choćbym miał podrażnić, nie ustąpię aż się z królową Elżbietą rozmówię i powiem jej co mi nakazano, aż królowi wręczę list, no i królowej też Bonie.
— Lecz wiecie jak dla was usposobiona jest? — odparł biskup.