Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było albo zmienić postępowanie z Elżbietą, lub poświęcić Izabellę.
Ale oddać Zygmunta Augusta, którego słabość znała, żonie, znaczyło abdykować zawczasu!
Miłość dla dziecka, przeważył interes własny.
Królowa musiała chwilowo choć spróbować dwie nieprzejednane sprawy pogodzić z sobą.
Do późnej nocy trwały narady z Gamratem.
Arcybiskup, nie ten już co był niegdyś (mówiła o nim Bona), smutny ciągle, ostygły, nie biorący nic do serca, skarżący się na zdrowie coraz gorsze — potakiwał nie radził.
Był jednak za tem, aby starać się pozyskać Marsupina.
— Mówią, iż ma ucho i wiarę u króla swego — dodał — choć człek mały, lekceważyć go nie można.
— Ale wiem, że się kupić nie da! — wykrzyknęła królowa — a gdy to niemożliwe, to zdradzi!
Właśnie gdy się toczyły te narady, Włoch poszedł za skazówką Bonera i królowę Bonę o posłuchanie prosił.
Oświadczył mu marszałek, iż chętnie przyjęty zostanie.
Królowa pragnęła wystąpić dosyć wspaniale, kazała się przystroić służbie, karłom, fraucymerowi. Sama wdziała najpiękniejsze klejnoty, komnatę obrała najokazalej przyozdobioną. Synowi