Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mocy wypróbowanego charakteru, aby sama nie upadła i powierzonej sobie młodej pani nie dała rozpłynąć się we łzach.
Bezsenne noce upływały na naukach, na pocieszaniu, na rozmowach.
Hölzelinowna przewidując i obawiając się najgorszych następstw tej walki niegodziwej, nie mogła już nic taić przed Elżbietą, musiała ją uzbroić tak, aby na wypadek wszelki sama sobie poradzić mogła. Nie czas było łudzić się, uwodzić i pocieszać kłamstwami.
Mając do czynienia z dzieckiem prawie, nieprzygotowanem do pojęcia wszystkich życia obrzydliwości i niegodziwości, Hölzelinowna była w najtrudniejszem w świecie położeniu.
Potrzeba było nagle przed istotą nieświadomą, niewinną odsłonić niewidziane dotąd przepaście, natchnąć ją męztwem.
Samo wychowanie bogobojne, ciche, domowe, czyniło przeszłość tak z teraźniejszością niezgodną, jak gdyby nowy świat oczom królowej się odkrywał.
W dzieciństwie jej wszystko wydawało się miłością, szlachetnością, wszystko czystem i jasnem; tu, na dworze męża, w matce jego trzeba było ukazać potwora, w ojcu bezsilną ofiarę, w mężu słabą istotę powodującą się despotyzmowi czy czarom matki.
Czary w owym wieku tłómaczące wszystko